Chłoniak rozlany z dużych komórek B (DLBCL) jest najczęściej występującym wśród chłoniaków nieziarniczych. Chociaż jest chorobą agresywną, może być wyleczony, a największe szanse na powodzenie terapii mają pacjenci w pierwszej linii.
Jak informuje prof. dr hab. n. med. Wojciech Jurczak, najnowsze badania wykazały, że zmiana schematu leczenia pierwszej linii może przynieść istotnie lepsze wyniki terapeutyczne oraz korzyści dla systemu.
Chłoniak rozlany z dużych komórek B (DLBCL) odpowiada za ponad 30% przypadków chłoniaków nieziarniczych – wynika z danych Krajowego Rejestru Nowotworów. W Polsce odnotowuje się ok. 1,5 tys. zachorowań rocznie. Jedną z cech chłoniaka DLBCL jest agresywny przebieg choroby. Brak leczenia prowadzi do śmierci pacjenta w ciągu ok. 6 miesięcy. W przypadku dużej grupy pacjentów jest to jednak choroba uleczalna. Ponadto, jak tłumaczy prof. dr hab. n. med. Wojciech Jurczak (Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy Oddział w Krakowie), dzięki najnowszym osiągnięciom medycyny, możemy jeszcze bardziej ograniczyć grupę pacjentów wymagających kolejnych linii leczenia. Warunkiem, by to osiągnąć jest zmiana standardu postępowania w pierwszej linii.
Jak zaznacza ekspert, chłoniaki to nowotwory, które cechuje początkowa duża podatność na chemio, immuno i radioterapię i jednoczesna narastająca oporność na kolejne linie leczenia podczas następujących nawrotów. To oznacza, że leczenie pierwszej linii ma kluczowe znaczenie dla skuteczności postępowania z chorymi na chłoniaka rozlanego z dużych komórek B.
W przypadku DLBCL w ostatnich latach większość rejestracji nowych terapii dotyczyła leczenia choroby opornej i nawrotowej. Sam polatuzumab wedotyny w skojarzeniu z bendamustyną i rytuksymabem również jest wskazany w leczeniu dorosłych pacjentów z nawrotowym lub opornym chłoniakiem rozlanym z dużych komórek B (DLBCL), którzy nie kwalifikują się do przeszczepienia krwiotwórczych komórek macierzystych. Leczenie to jest refundowane w Polsce w ramach programu lekowego B.12. Jednak w przypadku leczenia pierwszej linii przez długi czas nie udało się zarejestrować żadnej terapii, która mogłaby poprawić sytuację chorych.